sobota, 10 maja 2014
Z Damskiej perspektywy #4 Bo do kłótni trzeba dwojga
Często zastanawiałam się nad przebiegiem kłótni w związkach. Najczęstszy schemat jaki spotkałam: kobieta krzyczy, facet siedzi, milczy, albo wychodzi i z konsternacją trzaskając drzwiami (ewentualnie włącza tv i ogląda meczyk). Jak to jest? Przecież to coś niesamowitego ze strony panów! Jak można zachować spokój w tak emocjonującej rozgrywce, jak walka o rację zdania! Z drugiej strony, przytoczmy sytuację... Wieczór, zimne piwko, telewizorek i ten wyczekiwany mecz... TAK!, stają się kibicami i nagle, tak po prostu, w niesamowicie łatwy sposób wyrażają emocje. W tym przypadku ogromną ekscytację z boiskowych zdarzeń... Co więc powoduje, że w momencie konfrontacji z własną kobietą, zachowują kamienną twarz, ewentualnie "rozdziabią" usta ze zdziwienia z aktualnej sytuacji...
Natomiast my kobiety, jak lwice, staramy się przechylić szalę na swoją stronę i wtedy, jak nigdy, jesteśmy chętne do dyskusji. Bardzo łatwo wyrażamy swoją opinię, w końcu od czego Bozia dała język? Lepiej wszystko w prost powiedzieć, wytłumaczyć, "wyrzucić" z siebie wszystkie złości. Ten zabieg powoduje, ze znacznie lżej nam jest na duszy. A co natomiast robią mężczyźni? Oni kumulują wszystko w sobie, co powoduje, że są jak chodząca bomba zegarowa, która może wybuchnąć w każdej chwili i zmieść wszystko z powierzchni ziemi (w psychologii, takie zachowanie nazywane jest efektem hydraulicznym) Ale jest to zagrożenie dla zdrowia! Dlatego mężczyźni znacznie częściej padają ofiarą zawałów.
Więc kto nam teraz zarzuci, że gadanie szkodzi? Ale cóż możemy poradzić? Mężczyzn trudno zmienić, nic nie uda się osiągnąć w parę dni. Na to potrzebne są lata i wielka wytrwałość. Ale za to efekty będą doskonałe. Pytanie tylko, jaką rolę będą spełniać nasze przyjaciółki gdy wszystko obgadamy z naszymi partnerami? :P
/A
Etykiety:
Damski punkt widzenia
1 komentarze:
Oj tak,oj tak...
Prześlij komentarz