Witajcie,
Jako, że dzisiaj za oknem pogoda jest typowo barowa od której pęka głowa, postanowiłem odświeżyć sobie klasyka Rockstar'a, Max Payne - Klasyczny TPS z kultowym Bullet Time i jeszcze bardziej kultowymi tabletkami przeciwbólowymi.
Głównym bohaterem jest Max Payne, Nowojorski policjant, szczęśliwie żyjący z żoną i dzieckiem, lecz jego Amerykański sen nie trwa długo. Do momentu kiedy banda naćpanych sekciarzy, włamuje się do jego domu i morduję jego rodzinę. Max pozostał z poczuciem winy i chęcią zemsty na ludziach którzy za tym wszystkim stali. Właściwa historia zaczyna się na stacji "Roscoe Street", na której miał się spotkać, ze swoim kumplem, Alexem i gdzie zostaje wrobiony w jego śmierć.
Od razu co się rzuca w oczy to, to że samo zabijanie "złych typów", jest tylko swego rodzaju przerywnikiem do częstych cutscenek. Co w tym przypadku jest zaletą i można powiedzieć, że jest swego rodzaju protoplastą modnych dzisiaj "opowiadaczy", jak np: The Wolf Among Us. Ciekawa historia, która wciąga i pomaga w immersji, co sprawia, że największą zaletą tego tytułu jest to, że po tylu latach zwyczajnie nie odpycha i wciąga w swój świat.
Polecam każdemu kto się z tym tytułem nie miał okazji się zapoznać /T
2 komentarze:
ten popularny ( wtedy jeszcze nie ) Bullet Time nakręcał te produkcję, ahh.... te zamysły, aby za każdyym razem w inny sposób zabić przeciwnika, by co raz od czegoś innego się odbił, coś innego wywrócił opadając...wtedy to było coś! :) Podpisuję się pod produkcją:)
Szeroki wachlarz broni, faktycznie na to pozwala(Na zabicie w inny sposób), moją ulubiona broń to jednak dwie beretty :)
Prześlij komentarz